Mogłoby się wydawać, że montaż rynien nie wymaga udziału kilku osób. Często jednak zdarzają się błędy, których początkujący z początku nie zauważają. O jakich błędach mowa? Przygotowaliśmy ich kilka, więc zachęcamy do lektury poniższego artykułu.
Wybór rynien
W starszym budownictwie prym wiodły rynny metalowe, które z uwagi na wysoką odporność mogą służyć w zasadzie tyle, ile sam dom. Dziś modniejsze są odpowiedniki plastikowe, ponieważ kosztują o wiele mniej, a ich montaż wydaje się prostszy. Czy na pewno?
Błąd: Wystawanie rynien
Rynny należy przymocować specjalnymi opaskami, które przy pomocy wkrętów implementuje się pod dachem. Błędem początkujących jest ich wystawanie. Rynna ma za zadanie zbierać deszcz, który spływa po poszyciu dachowym, a taka woda zwykle się skrapla. Rynna powinna być zamocowana bezpośrednio pod poszyciem, a wystawać na maksymalnie 7 centymetrów (zazwyczaj rynna ma 80 lub 100 mm szerokości).
Błąd: Zbyt długie rynny
Dłuższe rynny są o wiele tańsze, ale trudniejsze w montażu. Jeśli wybierzemy zbyt długie rynny, to woda nie zdąży spływać do rur i będzie wylewać się z komory. Lepiej zastosować krótsze rynny, które łączy się specjalnymi zaciskami tworząc przy tym szersze koryto.
Błąd: Zbyt wysoki spływ
Rura spływowa ma za zadanie transportować wodę na powierzchnię ziemi. Zazwyczaj taka rura znajduje się nawet 50 centymetrów nad ziemią! To zdecydowanie zbyt dużo. Powinna być na wysokości 5 - 10 centymetrów nad ziemią po to, aby spadająca woda nie uszkodziła odpływu (rury plastikowe nie są tak odporne, jak metalowe, więc będą pękać). W środek odpływu warto zaimplementować niewielki kawałek metalu, który będzie amortyzował opadającą wodę.
Jeśli skorzystacie z naszych rad i unikniecie powyższych błędów, to w krótkim czasie założycie rynny samemu i do końca życia będziecie mieli z nimi spokój. Apelujemy przy tym o bezpieczeństwo podczas prac bo jak wiadomo, nawet upadek z niewielkiej wysokości może spowodować kontuzję.